Od wielu lat, m.in. jako Talent Hunter, staram się być skutecznym „poławiaczem pereł”, stąd często porównuję efektywność różnych narzędzi i metod rekrutacyjnych, w tym mediów społecznościowych. Jednak prawdziwą moc tych ostatnich odczułem w pełni realnie, dopiero w ostatnim czasie. Założony przeze mnie fanpage fundacji, którą mam przyjemność budować od podstaw, osiągnął w zaledwie miesiąc 700 tys. wyświetlań, a jeden z postów na nim opublikowanych, dotarł do 300 tys. unikalnych użytkowników. Pewną analogię do marketingu wirusowego dostrzegam też we wdrożeniach Programu Efektywności Osobistej PEP®, zarówno w firmach sektora publicznego jak i prywatnego. Gdy swoje treningi PEP® rozpoczyna jedna lub dwie pilotażowe grupy porównawcze, to wieść o tym roznosi się po całej firmie, jak dobrze zaprojektowany viral, który podobnie jak w Internecie, szybko staje się popularny i przekazywany coraz szerzej w sieciach znajomych. Zastanawiałem się, co powoduje, że ów „wirus PEP®” tak łatwo i szybko jest „podawany dalej” i to całkiem bezinteresownie?
Otóż w dobie zalewu informacji, niezliczonej liczby zadań, jakie mamy do wykonania, stresu generowanego przez brak możliwości zatrzymania się i odpoczynku przez dłuższą chwilę bez generowania sobie trudnych do nadrobienia zaległości, coraz większym zainteresowaniem zaczynają się cieszyć sprawdzone metody, pozwalające podnosić własną efektywność i koncentrację. Gdy każda minuta jest na wagę złota, to dobra organizacja pracy staje się kluczową kompetencją, niezależnie od rodzaju wykonywanego zawodu. Ponadto, gdy uczestnicy treningów PEP® widzą po swoich własnych efektach, że „skakać tak pięknie jak Małysz, mogą także inni” i że wcale nie trzeba być niewolnikiem własnego Outlooka, to dzielą się informacją, tak chętnie, jak niegdyś tą o słynnym świstaku, który jednak po naszym treningu „już nie siedzi i już nie zawija ich w te sreberka”. Zjawiska te tak się nasilają, że zacząłem estymować swego rodzaju „pandemię wirusa PEP®” i dlatego pozyskałem kolejne Perły, które dołączyły do naszego zespołu. Gdy tylko ukończą one proces trenerskiej certyfikacji, to z pewnością bardzo chętnie podzielą się z Wami tym, jak te wszystkie codzienne obowiązki, zadania i prace, które są jak pojedyncze dźwięki w symfonii życia, doskonałe ze sobą powiązać, abyście mogli grać swoje harmonijnie brzmiące koncerty, czerpiąc z tego radość, tak na polu zawodowym, jak i prywatnym. Wtedy łatwiej też znajdziecie czas na osobiste przyjemności.
Tylko, po co czekać? Nie czekaj – zadzwoń OD RAZU!